Prognozy gospodarcze

statistics diagram graphic bar 810024Najkrócej mówiąc: ani tak źle jak się obawiałem, ani tak dobrze jak bym chciał. Mam nadzieję, iż w nowym roku będzie lepiej – czego Państwu i sobie życzę.

Bezrobocie

W czasie słynnej październikowej konferencji prasowej, po której zostałem posłany na urlop za szerzenie czarnowidztwa wbrew optymizmowi Ministra Finansów i Pani Prezes NBP prognozowałem, iż stopa bezrobocia w końcu obecnego roku sięgnie 5,2%. Niestety poziom ten został osiągnięty już w listopadzie i rośnie nadal. 2,257,000 osób pozostaje bez pracy. Tego nie było od trzech lat. Na jedną ofertę pracy przypada dziś 207 osób poszukujących pracy. Rok temu było ich 155. Co gorsza – 2 tys. zakładów zapowiada grupowe zwolnienia. Dotknie to 87 tys. osób. Czy poprawa koniunktury będzie wystarczająco silna by zahamować dalszy wzrost bezrobocia?

Inflacja

Drugi z negatywnych procesów gospodarczych – inflacja również, niestety, rośnie nadal. Przewidywałem, iż w grudniu tego roku ceny będą o 16,0% wyższe niż przed rokiem i wszystko wskazuje na to, iż niższy nie będzie. W listopadzie ceny były o 17,5% wyższe niż przed rokiem, a o 9,4% wyższa niż na początku roku. W listopadzie towary konsumpcyjne (dobra materialne i usługi) zdrożały średnio o 0,9%. Wszystko wskazuje na to, iż inflacja w tym roku była silniejsza nie tylko od przewidywanej przez ustawę budżetową (to się nam, w przeszłości zdarzało), ale po raz pierwszy od początku transformacji była także silniejsza niż rok wcześniej. Inflacja ma wyraźnie charakter kosztowy. Jej główną przyczyną jest wzrost cen paliw płynnych. Częściowo wynikał on ze wzrostu cen ropy naftowej na rynkach światowych a częściowo z kilkakrotnego podniesienia akcyzy. Ceny żywności pod koniec roku przestały spełniać rolę hamulca inflacji – ale w skali roku wzrosły mniej niż przewidywała to ustawa budżetowa. Towary nieżywnościowe i usługi zdrożały bardziej niż przewidywała ustawa. Trochę lepsza wiadomość dla rolników: pod koniec roku ceny podstawowych artykułów rolnych w skupie i na wolnym rynku były nieco wyższe niż przed rokiem. Nożyce cen nadal się rozwierają – ale już nieco wolniej. Dobre choć tyle.

Wynagrodzenia

Tempo wzrostu wynagrodzeń było wyższe od założonego w ustawie budżetowej. Realne wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw były w okresie 11 miesięcy o 3,3% wyższe niż przed rokiem. Ostatnio nieco słabnie.

Handel zagraniczny

Obawiałem się złych wyników w handlu zagranicznym – i dobre to one nie będą. Poziom obrotów jest niższy niż przed rokiem, a na dodatek eksport spada szybciej niż import. Tak twierdzi GUS. Narodowy Bank Polski sygnalizuje poprawę sytuacji. Chciałbym, aby to NBP miał rację, ale służby graniczne tego nie potwierdzają. Przyznaję uczciwie, iż nie cieszy mnie ani spadek importu ani spadek eksportu, a słaba pociecha w tym, że ponieważ obroty spadają, to ujemne saldo w relacji do PKB przestało rosnąć. Bo i z czego tu się cieszyć? Najbardziej pożądana sytuacja to taka, gdy saldo jest dodatnie, obroty rosną szybciej od PKB a eksport od importu. Wtedy napływają do kraju dewizy, Polska umacnia swą pozycję na rynkach światowych, poprawia się oferta konsumpcyjna na naszym rynku i modernizuje się nasza gospodarka. I takie jest moje marzenie i życzenie na Nowy Rok. Są pewne nadzieje na wzrost eksportu. Spadek wartości złotego w stosunku do dolara USA (w tej walucie rozliczamy aż 35% naszych transakcji) powinien owocować poprawą konkurencyjności polskich towarów na tamtym rynku. Przypominam, iż mnie jest to wpływ natychmiastowy – opóźnienie reakcji importerów i eksporterów wynosiło w Polsce ok. 6 miesięcy. Efekty powinny wystąpić w II kwartale.

Produkcja

Martwiłem się w ów październikowy poranek spadkiem produkcji przemysłowej i słabymi wynikami budownictwa. I mówiąc szczerze nadal nie ma powodu do radości. Wprawdzie w porównaniu z listopadem ubiegłego roku tempo wzrostu jest imponujące – osiągnęło 15,9%, ale w porównaniu z październikiem odnotowujemy spadek o 0,9%. W okresie 11 miesięcy produkcja całego przemysłu była o 3,5% większa niż przed rokiem. Produkcja budowlano-montażowa w listopadzie była o 5,9% wyższa niż przed rokiem. Od początku roku wzrosła o 2,9%. Zdecydowanie dobra wiadomość, promyk nadziei związany jest obserwacją nakładów inwestycyjnych. W listopadzie były one o 6,5% wyższe niż rok wcześniej i tempo ich wzrostu było wyższe od tempa wzrostu PKB. Niepokoją zmiany w strukturze inwestowania – a w szczególności, że maleją nakłady w działach uważanych za nośniki postępu technicznego.

PKB

Bałem się, że do końca roku nie uda się osiągnąć założonego w ustawie tempa wzrostu PKB (5,1%), że będzie to bliżej 3,5% niż 5%. I tak niestety będzie. Gdy popatrzymy na Polskę w kontekście Europy Środkowo-Wschodniej widok jest bardziej krzepiący. Nasze tempo wzrostu niewątpliwie może być przedmiotem zazdrości dla wszystkich za wyjątkiem Węgier. Stopa inflacji jest wprawdzie większa niż w większości krajów naszego regionu ale znacznie niższa niż na Węgrzech, w Słowacji, na Ukrainie, w Rumunii i w Rosji. Z naszą stopą bezrobocia lokujemy się w centrum regionu. Większe od nas problemy w tym względzie ma Bułgaria, Chorwacja, Rosja, Rumunia i Słowacja. W sumie – polska gospodarka nadal wykazuje żywotność większą niż czeska, litewska czy słowacka, nie mówiąc już o rosyjskiej czy ukraińskiej. W naszej części świata wyglądamy całkiem przystojnie.

Gdzie jeszcze szukać promyków nadziei?

Poprawia się koniunktura u naszych głównych partnerów eksportowych – może będą więcej importować. Rośnie produkcja przemysłowa i to w niezłym tempie. Jeśli nie popełnimy błędów w polityce gospodarczej, to nam się uda…